Akwarium jest złem - Artykuly - Klub Trenerow Biznesu

Przejdź do treści

Menu główne:

Akwarium jest złem

Opublikowany przez w Beata Jakubowska ·
Tags: zajoncfacylitacjaspołeczna
Po pewnym szkoleniu dla call center podeszła do mnie jedna z uczestniczek i powiedziała:
- Dziękuję, że nie było scenek. Strasznie się tego bałam.

Scenki, częściej w środowisku trenerskim nazywane akwariami, polegają na tym, że zaprasza się mniej lub bardziej chętnych ochotników na środek. Mają oni publicznie zaprezentować wykorzystanie nowej wiedzy. Idea jest szlachetna: ćwiczenie umiejętności. Ale czy działa?
Doświadczenie życiowe i chwilowy nad nim namysł wystarczy, aby przypomnieć sobie, co się dzieje, gdy ktoś „patrzy nam na ręce”. Ręce się trzęsą i wszystko idzie źle. A jeśli dodamy, że obserwatorem jest nasz szef, osoba na równorzędnym stanowisku z którą konkurujemy w firmie, podwładny, a może po prostu ktoś kto nam źle życzy?  

 
Dawno, dawno temu, pewien łodzianin z urodzenia, przeprowadził ważny eksperyment. Niestety nie przeprowadził go w Łodzi, w owym czasie pracował na Uniwersytecie w Michigan. Robert Zajonc, jeden z twórców nowoczesnej psychologii społecznej, który badaniom nad związkami pomiędzy procesami emocjonalnymi a poznawczymi poświęcił 50 lat, w 1969 roku budował labirynty dla karaluchów.  
Nie było to jedynie hobbystyczne zajęcie szalonego naukowca. Był to ważny eksperyment z dziedziny psychologii społecznej. Badanie miało swoje etapy. Na początku karaluch został wpuszczony do labiryntu, a zachętą do jego pokonania było ostre światło, którego karaluchy wyjątkowo nie lubią. Wyjście z labiryntu było zaciemnione, a więc stanowiło bezpieczną kryjówkę przed nieprzyjemnym bodźcem. Oczywiście karaluchowi udało się wydostać z opresji. Na drugim etapie eksperymentu labirynt i bodziec pozostały takie same, ale Zajonc zaprosił publiczność, czyli inne karaluchy, które obserwowały zmagania naszego bohatera w labiryncie. Okazało się, że karaluch sprawniej pokonał labirynt, gdy patrzyli na niego koledzy.  
Tę prawidłowość wykorzystują wszystkie fitness cluby. Wiadomo, że przed ekranem, na którym podskakuje Pani Chodakowska, damy z siebie mniej, niż ćwicząc z instruktorem na żywo i w towarzystwie innych osób. I dlatego warto zainwestować w zajęcia grupowe.
Wróćmy jednak do lat 60-tych i przygód karalucha. Zajonc zbudował drugi labirynt. Ten był trudniejszy, miał wiele wyjść a nie każde było bezpieczną zaciemnioną norką. Zadanie stało się dla karalucha skomplikowane, wymagało wyborów. I znów raz pozwolono owadowi na samodzielne kombinowanie, a następnie pojawiła się widownia. Tym razem uzyskane wyniki były dokładnie odwrotne. Karaluch lepiej radził sobie w samotności.  

 
Obecność widzów sprzyja wykonywaniu prostych zadań, podawaniu dobrze wyuczonych odpowiedzi, ułatwia wykonywanie zadań w sposób mechaniczny. Jednocześnie znacząco utrudnia wykonywanie wszystkich tych zadań, które wymagają namysłu, decyzji, uwagi, wszystkich nowych i trudnych dla nas działań.



Na salę szkoleniową wchodzi 15 handlowców, w tym zawodzie od lat, 5 szkolenie w ostatnim roku, które w życiu? Sprzedaż. Znają to od podszewki i oczywiście zaraz udowodnią to trenerowi. Czy na pewno? Pamiętając o tym, że zadania łatwe, świetnie znane i wielokrotnie przećwiczone wykonujemy zawsze lepiej w obecności widowni, możemy spokojnie zaprosić naszych handlowców do udziału w akwarium. Jeżeli jednak kompetencja nie jest na poziomie nieświadomym? Z pewnością pójdzie im słabo, gorzej niż się spodziewają.  

 
Akwarium jest całkiem niezłym narzędziem do testów, ale również do usadzenia pyskatych uczestników dzięki uświadomieniu im, że jednak nie mają takiej łatwości z wykorzystaniu praktycznym określonej teorii, jak im się wydaje.  

 
Jednocześnie wykorzystywanie akwarium do nauczania nowych umiejętności jest błędem. Ekspozycja społeczna hamuje uczenie się.  

 
Facylitacja społeczna, bo taką nazwę nosi zjawisko, które zaobserwował R. Zajonc, ma podłoże biologiczne. Nie jest kwestią charakteru ani rodzaju zachęty, które mają znaczenie przy ocenie, czy zadanie jest dla nas łatwe czy trudne.

 
Wyjaśnień zjawiska jest kilka. Obecność przedstawicieli tego samego gatunku wywołuje w nas zwiększoną czujność. Trudno nie zauważyć drugiej osoby w naszym otoczeniu, nieświadomie pozostajemy w gotowości do interakcji i wcale nie spodziewamy się tego, że będzie ona miała charakter intelektualny. Organizm dzięki genialnym mechanizmom doznaje pobudzenia, jesteśmy silniejsi, żywotniejsi, szybciej reagujemy. Coś, kosztem czegoś. Znaczna część naszej energii i potencjału jest pożytkowana na to czysto biologiczne przygotowanie i czujność. Tym samym mniej energii zostaje na pożywkę dla mózgu i wykonywanie niezwykle energożernych procesów myślowych. Po prostu jesteśmy głupsi, za to piękniejsi i silniejsi.

 
Na jakiego rodzaju interakcje przygotowujemy się nieświadomie? Oczywiście na te najpierwotniejsze: walka, ucieczka, taniec godowy. Trenerzy biegli w swoim fachu na sali, przed publicznością stają się lepszą wersją siebie, bardziej elokwentną, czujną, po prostu fajniejszą. Czasem zdarza się, że pomiędzy grupą a trenerem nawiązuje się specyficzna więź, którą niektórzy nazywają uwodzeniem grupy. Tak, to trenerski taniec godowy. Możliwy tylko wtedy, gdy kompetencje trenera są na tak wysokim poziomie, że  obecność publiczności wspiera jego kunszt. No i oczywiście intencją nie jest walka z grupą, grupa jest postrzegana raczej jako oblubienica. Jakkolwiek to zwać, każdy, kto doświadczył, przyzna, że dla takich chwil, takiego flow warto uprawiać ten zawód. Jednak mobilizujące pobudzenie przed szkoleniem może łatwo zmienić się w lęk, gdy wystąpią czynniki, które wskazują na to, że będzie trzeba „kombinować”.  

 
Ze wszystkim co powyżej wiąże się również bardzo ważny czynnik wpływający na jakość wykonywanych zadań – ocena. Pozostając u podstaw biologicznych oceniamy „przeciwnika” w sposób powierzchowny. Chodzi przecież o jak najszybsze podjęcie decyzji – ja uciekam, on ucieknie, bijemy się, będzie seks? Nie ma tu miejsca na wielopoziomowe przetwarzanie informacji. Korzystniej jest pozostać zwycięzcą w takiej interakcji, a przecież druga strona przeprowadza tę samą ocenę, powierzchowną. Kto jest większy, dorodniejszy, atrakcyjniejszy? Rozum nie ma tu wiele do gadania, działa instynkt. Obawa przed oceną, przed tym, że inni mnie pokonają lub odrzucą, jest bardzo pierwotna. Przez wieki stanowiła o być lub nie być. I mimo, że na szkoleniu chodzi o to, aby rozwijać siebie, swoje kompetencje i skuteczność, instynktów nie da się pozostawić za drzwiami. Obawa przed niekorzystną oceną zawsze spowoduje zmniejszenie możliwości intelektualnych, kreatywności i skuteczności uczenia się.  

 
Jest jeszcze kilka ciekawych analiz dotyczących źródeł zjawiska facylitacji społecznej. Mam nadzieję, że te wystarczą aby stosować akwaria z dużą ostrożnością i celowo, ponieważ akwarium jako ćwiczenie nowych umiejętności wywołuje stres i hamuje procesy uczenia się.  
Czy więc w ogóle zrezygnować z akwariów? Nie. Mają wartość, ale większą dla obserwatorów niż aktorów. Aby nie powodować traumy u uczestników trzeba przynajmniej zadbać o zmniejszenie szkodliwości:
- zaproś prawdziwych ochotników, nie wyznaczaj na siłę,
- daj czas na przećwiczenie, przemyślenie zanim osoba wystąpi publicznie,
- do udziału zaproś osoby, które już posiadają umiejętności z określonego zakresu,
- zdejmij odpowiedzialność za efekt z uczestnika, np. poprzez takie zaprojektowanie ćwiczenia, aby wypowiadał się on w imieniu grupy lub innej osoby,
- pozwól wcielić się w rolę zamiast prezentowania się we własnej osobie (ostrożnie, narzędzia dramowe wymagają szczególnego przygotowania trenera),
- przygotuj dokładny scenariusz, aby zminimalizować wkład własny uczestnika,
- zrezygnuj z zapraszania uczestników na środek i pozwól im na odegranie scenki z wcześniej zajmowanych miejsc.
Pomysłów jest więcej, pozostawiam je Twojej kreatywności.
W przypadku zupełnie nowych umiejętności stanowczo odradzam stosowanie akwariów. Przećwiczenie w parach, bez obserwatorów, da znacznie lepsze rezultaty, a może nawet na koniec ktoś przyjdzie i powie:
- Dziękuję, że nie było scenek. Strasznie się tego bałam.



Beata Jakubowska - założyciel i główny koordynator Klubu Trenerów Biznesu, badacz-ewaluator, kierownik projektów, trener. Artykuł stanowi część szkolenia przeprowadzonego w ramach II ZLOTTT grupy TTT



9 komentarze
Bartek
2016-07-03 11:50:48
Beata, dziękuję za ciekawą dyskusję i Twoje spostrzeżenia. U mnie rozmówcami są potencjalni klienci uczestników. Listy przygotowują wcześniej, dlatego w czasie nawet czterogodzinnych warsztatów mogą wykonać, średnio, 10-12 efektywnych rozmów. Teraz jednak wydłużam szkolenie do 5-6 godzin. Zawsze ok. 2 godziny teorii, w tym scenki, a potem już tylko konkretne działanie. Statystyka z ostatnich pięciogodzinnych warsztatów we Wrocławiu: 19 rozmów = 13 spotkań umówionych, 4 potencjalnie zainteresowane, 2 odmowy. Statystki z pozostałych miast, około 20, widoczne na moim profilu na Fb: https://www.facebook.com/bartek.slazyk Osobiście szkoda mi czasu na zbyt długi teoretyzowanie, czas aby uczestnicy zaczęli działać. Bardzo się, cieszę, że poruszacie takie tematy :)
Beata
2016-07-03 11:16:07
Bartku, problem efektywności szkoleń jest w ogóle odrębnym tematem. Interesuje mnie szczególnie jako ewaluatora. Czynników jest wiele. Z moich obserwacji problem nie polega na tym, że szkolenie jest słabe, większość jest dobra. Problem to wdrożenie, ale nie będę się rozwodzić.
Na wspomnianym w klamrze szkoleniu też były rozmowy przez telefon. Tyle, że rozmówcą nie był potencjalny klient, tylko losowa osoba z grupy. A u Ciebie? Ciekawa jestem, cold calle na żywo i czas? Zwykle trzeba wykonać kilka telefonów aby w ogóle się gdzieś dodzwonić.
Do rzeczy - akwarium to swego rodzaju aktorstwo. My udajemy, inni patrzą jak nam idzie. Prawdziwa rozmowa z prawdziwym klientem, lub przynajmniej zadbanie o dobre pozory realności całkiem inaczej steruje naszą uwagą. Koncentracja jest na to co w tej chwili groźniejsze, czyli prawdziwego klienta. Jeśli do tego dodać fajną przyjazną atmosferę w grupie, wspierającego trenera no i zadanie, które jest straszne z pozoru, a na realu wcale takie strasznie nie jest - tak. To może być świetny sposób. A jeśli wcześniej były stresujące i trudne scenki? Efekt, hura, umiem, idzie mi! - jest dodatkowo wspierany. Tak to widzę choć nie byłam na Twoim szkoleniu, więc trochę zgaduję.
Dziękuję za Twój wpis, sądzę, że będzie fajną inspiracją dla tych, którzy załamią się po przeczytaniu artykułu :)
Beata
2016-07-03 10:51:02
Ula, dzięki i za udostępnienie na FB też dzięki :)
Tak, aby decyzję na temat tego czy scenka będzie dobrym pomysłem i jak ją zorganizować warto podejmować w oparciu o prawidłową ocenę sytuacji i potrzeb. Zachęcam Cię do napisania cd. Opublikujemy jako artykuł uzupełniający.
Bartek
2016-07-03 10:18:42
Dziękuję za ciekawy artykuł . Zastanawialem się nad skutecznoscia szkoleń w ogóle. Prowadzac warsztaty z zakresu sprzedaży telefonicznej, umawiania spotkań etc. miałem już dość wspaniałych opinii i jednocześnie... braku efektów uczestników. Scenki są teraz tylko wstępem. Uczestnicy od razu, na żywo, przy całej grupie, umawiają konktetne spotkania ze swoimi potencjalnymi klientami, zapełniają terminarze . Po pierwszym telefonie stres słabnie, następnie walczą wręcz o czas dla siebie. Skuteczność -tu mam dziesiatki syatystyk i potwierdzen uczestnikow, ok. 80% Tu ważna jest rola trenera. Często muszę sam wykonać pierwsze połączenie. Jest też wiele prostych sposobów aby opublikować grupę. To wspaniała przygoda, jak cichutka, szara myszka, ktora nie ma odwagi siegnac po telefon, przeistacza się, w ciągu kilku godzin, w prezentującą świetną postawę businesswoman. Tego nie da się zrobić w teorii, lecz przepracować "na froncie". ☺
Ula
2016-07-03 09:39:09
Super artykuł - powiązanie konkretnej wiedzy z konkretnymi wnioskami. Dorzuciłabym jeszcze to, co mówi nam o działaniu choćby klasyczna teoria Lazarusa i Folkman (definiowanie sytuacji, jako wyznawanie, a nie zagrożenie), czy Seyle (wraz z optymalnymi poziomami pobudzenia w zależności od poziomu trudności). Wychodzi nam na to, że samo ćwiczenia "akwarium" jest dobrą metodą, ale jak każda, powinna być stosowana w odpowiedni sposób. Dzięki Beata za ten artykuł :)
Grzegorz
2016-07-03 09:08:13
Mądry artykuł.
Zapewne gdyby skrzyżować naukową wiedzę w nim opisaną co do ogólnych wniosków społecznych z osobniczymi deficytami lub silnymi stronami (np osobowości wg MBTI ) w opisywanych sytuacjach, powstałaby ciekawa matryca.
Jacek
2016-07-02 22:21:27
Przeczytałem jednym tchem i zrozumiałem. Zawsze miałem wątpliwości co do stosowania "akwarium" w celach ściśle edukacyjnych przy zaawansowanych tematach.
Dziękuję Beatko
Jacek P.
Beata
2016-07-02 18:37:01
Miło mi, dzięki :)
Magda
2016-07-02 18:26:51
"Po prostu jesteśmy głupsi, za to piękniejsi i silniejsi" - przepiękna puenta :)
bardzo dobrze czyta się artykuł :)
Pozdrawiam i czekam na kolejne
Magda

Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego